wtorek, 5 lutego 2013


Jeżeli przeczytasz to skomentuj ten rozdział. Chcę wiedzieć ile z Was czyta moje opowiadanie. Proszę Eve;**
One.!

*Katherine*


Obudziłam się z potwornym bólem głowy, ale co się dziwić, wróciłam nad ranem z imprezy. Zresztą jak zwykle. Nie ma co się dziwić w końcu mieszkam w Las Vegas – Światowej Stolicy Rozrywki. Ale zacznijmy od początku. Nazywam się Katherine Freider. Mam 19 lat i od 3 lat mieszkam w tej oto cudownej miejscowości. W wieku 16 lat przeprowadziłam się tu z Atlanty. Czyja to była decyzja? Głównie moja. Już w tak młodym wieku miałam pewne problemy, więc porzuciłam wszystko co tam miałam. Dom, szkołę, przyjaciół i razem z rodzicami zamieszkałam w Las Vegas. Dlaczego Vegas? Hmmm… Wtedy nie myślałam, gdzie chcę mieszkać. Liczyło się tylko to, że do Atlanty mam ok. 32 godziny drogi. Czy moje problemy zniknęły? Tamte tak, ale pojawiły się nowe. Jakie? Nowa szkoła zmienia ludzi. Kiedyś sądziłam, że ludzie się nie zmieniają tylko nakładają na siebie jakieś maski. Teraz wiem, że to bzdura. Towarzystwo w jakie weszłam zmieniło mnie i to strasznie. Zaczęłam imprezować, palić, pić, a z czasem nawet ćpać. To ostatnie zdarza się rzadko. Szczególnie od momentu, w którym mój chłopak przedawkował. Jakby się bliżej przyjrzeć to można by stwierdzić, że to przez mnie. W Vegas jestem znana przez większość moich rówieśników. Ale znana to niekoniecznie znaczy lubiana. Niektórzy nawet się mnie boją. Ale co się dziwić. Kolega, który jest w naszej paczce niedawno wyszedł z poprawczaka. Niby to niemożliwe, bo nie ukończył 21 roku życia, ale za sprawą paru osób udało się. Obecnie ma nadzór kuratora. Czy tęsknie za rodzinnym miastem? Teraz już nie. Na początku bardzo tęskniłam za tym wszystkim. Za przyjaciółmi – Alison, Matt’em i Justinem. Na początku kontaktowaliśmy się ze sobą, ale potem kontakt się urwał. Ja byłam zajęta swoimi sprawami, imprezowaniem, a oni sobą. Teraz nawet nie jestem pewna czy mnie jeszcze pamiętają. Minęły dopiero 3 lata, ale jak ktoś chce to potrafi. Wiem tylko, że Justin rozpoczął karierę. Jest mega sławnym piosenkarzem. Ma miliony fanek na całym świecie. Natomiast Matt i Alison towarzyszą mu na każdym koncercie. Skąd to wiem? Nie, nie śledzę ich, tylko moja przyjaciółka go lubi. Nie jest jakąś psycho fanką po prostu słucha jego muzyki i czyta plotki związane z nim. Jak ja to znoszę? Daje radę. Oczywiście oni znają całą moją historię ze szczegółami. Dlatego Dominic stara się ograniczać tematy związane z Justinem. Wiem tylko tyle i wcale nie potrzebuje więcej. Czy chciałabym się z nimi znowu spotkać? Szczerze to chyba nie. Moje życie się zmieniło. Ja się zmieniłam. Chcę zapomnieć o przeszłości i udaje mi się. Jaki mam kontakt z rodzicami? Nie najlepszy. Chyba nadal do końca nie wybaczyli mi tej przeprowadzki. W Atlancie mieli wszystko dom, przyjaciół i całkiem niezłą opinię publiczną. Tu natomiast musieli zaczynać wszystko od nowa. Czy im się udało? W połowie tak. Mają dobrą pracę, znajomych, ale tęsknią za prawdziwym domem. Osobiście staramy się nie wchodzić sobie w drogę. Teraz są już tylko moimi prawnymi opiekunami. Nie mają nade mną zbyt dużej władzy. Nie chodzi o to, że sąd im ograniczył czy coś. Po prostu nie decydują o moim życiu. Ja się nie liczę z ich zdaniem. Mam je gdzieś. Zaczęło się to od momentu kiedy zrobiłam sobie pierwszy tatuaż. Mały, bo mały, ale wściekli się strasznie. Było to w wieku 17 lat. Jakim cudem skoro nie miałam 18? Mój przyjaciel jest tatuażystą, więc bez problemu zrobił mi go. To był dopiero początek. Obecnie mam 4 tatuaże, trzy kolczyki w jednym uchu, dwa w drugim i kolczyka w nosie. Wracając do tatuaży nie są one duże. Jeden na karku, drugi na obojczyku, kolejny na ręce, a ostatni na prawej łopatce. Trochę bolało, ale było warto. Rodzice po prostu nie mają już do mnie cierpliwości. W sumie nie dziwie im się. Sama nie wiem jak miałabym się zachować w takiej sytuacji, gdybym miała córkę w moim wieku. Wstałam z łóżka i w piżamie podreptałam do kuchni. Z szafki wyjęłam jakieś tabletki i popiłam wodą mineralną. Zmęczona usiadłam przy stole i zjadłam kanapki z serem. Nie były pyszne, ale zawsze coś. Następnie wróciłam do swojego pokoju i przebrałam się w zwykłe czarne rurki i szary T-shirt. Następnie włączyłam laptopa i sprawdziłam wszystkie możliwe strony internetowe. Oczywiście na samym końcu weszłam na TT i dodałam zdjęcie. Posprawdzałam wpisy znajomych i wyłączyłam sprzęt. Schowałam telefon do kieszeni, ubrałam czarne trampki i wyszłam z domu. Powoli przechadzałam się po ulicach Las Vegas. Mimo, że był dzień ulice wyglądały prześlicznie. Zresztą co się dziwić. Władza wydała sporo kasy, aby Vegas wyglądało bajecznie i tak się stało. Znałam chyba każdy zakamarek mojego miasta na pamięć. Nocą wygląda jeszcze piękniej. Oświetlone ulice, na każdym rogu widnieje jakiś klub, restauracja czy kasyno, których jest pełno. Każde miejsce jest kolorowe. Moim oczom ukazało się wejście do parku. Uśmiechnęłam się i weszłam, udając się w stronę naszego miejsca. Mojego i znajomych. Usiadłam pod drzewem, opierając głową o konar. Wyjęłam telefon z kieszeni i zmieniłam utwór, który obecnie słuchałam na Guns N’ Roses – Don’t Cry. Mimo tytułu zawsze z moich oczu kapały łzy. Dlaczego? Sama nie wiem. Taki mam zwyczaj. Kiedy tylko słyszę pierwsze nuty utworu, automatycznie lecą. Mimo, że zbyt często nie płaczę. W sumie to prawie wcale. Łzy są dla słabych. Nagle w moich myślach pojawił się obraz Davida – mojego byłego chłopaka, który jak wcześniej wspomniałam przedawkował. Dlaczego? Długa historia. Dużą winę ponoszę ja i nigdy sobie tego nie wybaczę. Mało osób zna całą historię. Ogółem to ja i przyjaciel Davida. Nawet nie zauważyłam kiedy się ściemniło i postanowiłam wrócić do domu. Nie musiałam wracać, zazwyczaj wracałam bardzo późno, a czasami nad ranem, ale nikogo to nie obchodziło. Nie wiem czy gdybym zginęła to ktoś by się przejął. Rodzice by byli szczęśliwi, że maja problem z głowy. Jedynie przyjaciele, ale Ci prawdziwi, nie fałszywi. W domu byłam po 23. Umyłam się i położyłam w ciepłym łóżku. Otuliłam się kołdrą i zaczęłam pisać sms z Dominic. Uwielbiałam ją. Była tak samo zakręcona jak ja. Od razu się zaprzyjaźniłyśmy. Jesteśmy jak siostry. Kocham ją i oddałabym życie. Wiem to może dziwnie brzmi, ale cóż. Po 24 skończyłyśmy. Ułożyłam się wygodnie. Zamknęłam oczy i Morfeusz porwał mnie w swoje objęcia.

~*~
Wow jest pierwszy rozdział pisałam go chyba ze 2 godziny, a nie wyszedł tak jakbym chciała...;c Wiem, że nudny, ale musiałam taki dodać, aby Was mniej więcej w to wprowadzić.
Dziękuję za 51 obserwujących i za ok. 7000 wejść.
Kocham Was i jesteście najlepsze <3
Pozdrawiam Ev;**
Tagi: Rozdział 1
06.10.2012 o godz. 22:15
Dance-or-die

Zwiastun opowiadania:


Jest to mój pierwszy zwiastun i dlatego taki beznadziejny za co przepraszam...;c
Teraz przy oglądaniu zauważyłam, że jest jeden błąd zamiast "ą" jest "a"

Pozdrawiam Eve;**

Kiedy nn? Nie wiem być może w ten weekend
Tagi: Zwiastun
05.10.2012 o godz. 21:26
Dance-or-die
Czy warto uciekać? Warto.
ktoś kiedyś powiedział, że ucieczka jest dla ludzi słabych tak jak i samobójstwo. Nie dla mnie. Ucieczka była jedynym wyjściem z mojej sytuacji. Przynajmniej wtedy tak sądziłam. Opuściłam osobę, którą kochałam, która była dla mnie najważniejsza. Dlaczego? Bałam się. Wiem głupia wymówka, ale taka prawda. Co bym dzisiaj zrobiła? Nie wiem, pewnie to samo. Teraz postaram się naprawić ten błąd. Po trzech latach wracam na stare śmieci. Do Atlanty. Czy boje się? Oczywiście. Każdy kto mnie zna powie, że w moim słowniku nie ma czegoś takiego jak ból czy strach. Sądzą, że jestem chamska, opryskliwa, ale ja mam to gdzieś, bo nikt nie wie jaka jestem naprawdę. Jestem jaka jestem i nic tego nie zmieni.

____________________
Jest prolog. Tak wiem beznadziejny pisałam go może
5 minut dlatego wybaczcie.
Pozdrawiam Eve;**
Tagi: Prolog
25.09.2012 o godz. 12:37
Dance-or-die
Bo głębszych przemyśleniach stwierdziłam, że jednak Gomez tu nie pasuje...no i po komentarzy FixYou Kocham Cie haha

Katherine Freider [19 lat]


-"Sko­ro nie można się cofnąć, trze­ba zna­leźć naj­lep­szy sposób, by pójść naprzód."

Justin Bieber [19 lat]


-"W życiu bo­wiem is­tnieją rzeczy, o które war­to wal­czyć do sa­mego końca. "


_____________________
Oto rozpoczynam nowa historię.
Kiedy prolog?
Być może dzisiaj?
Pozdrawiam Eve;**
Tagi: Bohaterowie
25.09.2012 o godz. 12:24
Dance-or-die
Hej! Mam dwie informacje ;D
1. Na www.dark-killer-jb.blogspot.com pojawił się 3 rozdział i zachęcam do czytania; D

2. Chciałabym zacząć nowe opowiadanie tutaj na bloblo tylko nie bardzo wiem o czym. Jak macie jakieś pomysły piszcie w komentarzach lub na prywatnych. Z chęcią dowiem się co macie ochotę przeczytać. Napiszcie czy chcecie o Justinie czy o kimś innym itd.

Pozdrawiam Eve;**
Tagi: Informacja
25.09.2012 o godz. 10:51
Dance-or-die
Drugi blog:Klik
Ważna informacja pod rozdziałem!

*Savannah*


Stałam dłuższą chwile nieruchomo. Moje serce z każdą sekundą zaczynało bić coraz szybciej i szybciej. A co jeżeli to nie Justin? Takie pytania krążyły mi po głowie. Może wcale nie planuje oddać mi syna? Może chciał dać mi nadzieję i ją zniszczyć. W końcu jest zdolny do wszystkiego. Kiedy postać było coraz bliżej mnie odetchnęłam z ulgą. Moim oczom ukazał się Justin z moim synkiem na rękach. Podbiegłam do nich i przytuliłam Taylera z całej siły. Nawet nie wyobrażacie sobie co czuje matka w takim momencie. Radość, szczęście. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Szczęścia? Na pewno. Cieszyłam się, że mam przy sobie osobę, która jest dla mnie całym światem. Wyrwałam małego z rąk Justina i przytuliłam do serca. Ucałowałam jego policzki i czoło. Po chwili ciszy Justin odezwał się zimnym tonem.
-Myślisz, że tak łatwo się mnie pozbędziesz? Nie ma mowy skarbie. - Uśmiechnął się, a na jego ustach pojawiał się złośliwy uśmiech.
- Czego ode mnie chcesz? - Zapytałam zapłakanym głosem.
- Hmm..a może zapomnimy o przeszłości i będziemy żyć teraźniejszością? No wiesz ty ja i Tayler? Co ty na to? - Zapytał, a przy tym poruszył brwiami.
- Nie ma mowy. Zostaw nas. Zapomnij o nas. Na zawsze! - Krzyknęłam i rzuciłam się biegiem w stronę ulicy prowadzącej do mojego domu. Starałam się biec jak najszybciej. Bałam się Justina, ale za nic w świecie nie będę z nim znowu. Ten rozdział jest skończony. Po paru minutach byłam już bezpieczna w domu. Jak się okazało Bieber wcale nas nie gonił. To mnie zastanawiało. Co on knuje? Nie wiem, ale muszę uważać. W domu panowała cisza, aż do momentu w którym zobaczyli mnie i małego. Radość, która zapanowała była nie do opisana. Każdy się cieszył, oprócz Zayna. Nie zauważyłam go nigdzie. Czyżby poszedł do domu?

*Justin*


Savannah wzięła na ręce mojego syna. Pozwoliłem jej na to. Widziałem jak bardzo tęskniła za nim. Takie rzeczy widać po zachowaniu czy po wyrazie oczów. Kiedy tak patrzyłem na nich zrobiło mi się przyjemnie na sercu. Moje oczy widziały dwie bliskie mi osoby, które kocham. Wróć kocham? Nie ja przecież od momentu naszego rozstania nie umiem kochać. Nikogo. Zaproponowałem jej uczciwy układ. Chciałem żeby było jak dawniej. My i nasz syn. Nie zgodziła się na to. W sumie nie wiem czemu. Byłoby nam dobrze. Mieli by wszystko czego pragną.Sav się wkurzyła i uciekła od mnie. Pierwsza reakcja? Chciałem ja gonić jednak po dłuższym namyśle zwątpiłem. Dam jej czas na przemyślenie tej sprawy. Zmęczony wróciłem do domu i położyłem się na łóżku, zasnąłem.


*Savannah*( pół roku później)


Jak wygląda moje życie obecnie? Jestem szczęśliwa razem z moim synkiem i Zaynem. Wszystko sobie wyjaśniliśmy i tworzymy szczęśliwą parę. Tayler zaakceptował Malika i stara traktować się go jak ojca. Harry wytłumaczył wszystko i nadal tworzymy zgraną ósemkę. Danielle znalazła sobie nowego chłopaka i dobrze. Co z Justinem? Dał nam spokój. Zrozumiał chyba, że nie ma sensu, aby wpieprzać się w moje życie. Jestem strasznie zadowolona z takiego przebiegu spraw. Może tak właśnie miało być? Teraz już nikt nie pamięta o wydarzeniach, które miały miejsce pół roku temu. Obecnie wracam do domu w którym jest całe 1D, Tayler Kate i Eleonore. Byłam już prawię przed domem, kiedy poczułam, ze ktoś mnie śledzi. Przyśpieszyłam kroku. Nic to nie pomogło. Byłam już bliska celu do którego zmierzałam kiedy poczułam jak ktoś chwyta mnie za nadgarstki i odwraca ku sobie. Na twarzy widzę ten jest uśmiech. Mam ochotę zedrzeć mu z twarzy. Justinowi. Próbuję się wyrwać lecz na marne. Chłopak wyjmuje coś z kieszeni. Po chwili dostrzegam ostre narzędzie, które zbliża się ku mojej klatce piersiowej. Jeździł nim po całej długości i zatrzymał się przy sercu. Byłam przestraszona. Nie wiedziałam co mam zrobić. W myślach ujrzałam skrócony filmik z całego mojego życia. Te szczęśliwe chwile z przyjaciółmi, z synkiem oraz moim ukochanym. Na końcu ujrzałam Justina. Jego roześmianą twarz, jego pocałunki oraz nasz pierwszy raz. Na mojej twarzy zagościł uśmiech. Wiedziałam, że za chwilę nastąpi mój koniec, myślałam o synku, a po moim policzku skapnęły łzy smutku.Płakałam jak male dziecko. Błagałam Biebera, żeby tego nie robił, że będzie żałował. Jednak na marne, bo już po chwili poczułam jak ostre ostrze przebija mi się przez skórę i po chwili zahacza o serce.
- Zayn, Talor kocham Was na zawszę. - Wyszeptałam, a mój głos zabrzmiał ostatni raz w ludzkim życiu. Już nigdy nie powiem nic. Opadłam na ziemię. Moje powieki stały się ciężki i opadły. Zasnęłam na wieki słysząc słowa mojego oprawcy:
- Nie chciałaś być ze mną to nie będziesz z nikim. Żegnaj skarbie. Teraz wiedziałam, że to koniec. Moja historia, którą tworzyłam rozpłynęła się w powietrzu.

*Justin*


Zabiłem ją. Nie wiem dlaczego, ale to zrobiłem. Czy jestem dumny? A czy można być dumny ze straty osoby, którą się kocha? Nie. Oto moja odpowiedź.
- Nie chciałaś być ze mną, to nie będziesz z nikim. - Szepnąłem i złożyłem ostatni pocałunek na jej ustach, które robiły się sine. Odwróciłem się i uciekłem. Co będzie dalej? Nie wiem. Jedno jest pewne. To koniec mojej historii.

*Zayn*


Siedzimy w domu moim i Sav. Jestem tak cholernie szczęśliwy z tego, że mam dwie wspaniałe osoby przy sobie. Osoby które kocham. Wszyscy czekamy na moją ukochaną, która poszła do sklepu.
- Ej! Zobaczcie coś siędzieje na dworze. - Krzykną Lou. Od tej chwili nie ogarniałem co się dzieję. Wszyscy wybiegliśmy przed budynek. To co tam ujrzeliśmy...moje serce przestał bić. Jak najszybciej podbiegłem do osoby leżącej na ziemi. To ona moja ukochana. Moja miłość. Moje całe życie. Ona leży na ziemi cała we krwi. Kiedy pytam co się dzieje. Nic cisza. Po chwili wszyscy są koło mnie. W ogromnym szoku. Tak jak ja. Dowiedziałem się, że ktoś zaatakował ja nożem w samo serce i nie było żadnej szansy na przeżycie. Moja pierwsza myśl? Bieber. Z moich oczu leciały łzy. Nigdy nie płaczę, ale w chwili w której tracisz najważniejszą osobę..cóż ten ból jest nie do opisania.

Dwa lata później


Jesteście ciekawi co u naszych bohaterów?
Jak dobrze wiecie Savannah nie żyje,umarła jednak pamięć po niej została i zostanie na wieki.
Zayn zajął się Taylerem. Uznał go jako syna. Jest sam. Na zawsze, a przy najmniej do momenty w którym nie spotka się ponownie ze swoją miłością.
Całe One Direction się rozpadło, ale nadal są najlepszymi przyjaciółmi.
Justin? Uciekł nie wiadomo gdzie. Nikt go nigdy nie odnalazł. Czy żyje? Nie wiadomo.

_________________________________________
Hej! I tak zakończyła się historia o Sav i Zaynie.
Oczywiście to nie jest koniec mojego pisania.
Teraz można znaleźć mnie na blogu Klik Co do tego bloga jak będę miała czas to powstanie tu kolejne opowiadanie, które mam nadzieję, że będziecie czytać. Jeżeli będziecie chcieli abym Was informowała o nn na moim drugim blogu piszcie na nim w zakładce "Informuje o nn" lub tutaj.

Pozdrawiam i przepraszam, że tak szybko kończę to opowiadanie.
Kocham Was Eve;**

Dziękuję Wam wszystkim za czytanie i komentowanie mojego opowiadania. ;**
Tagi: Rozdział 12
22.09.2012 o godz. 17:07

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz