wtorek, 5 lutego 2013


CZYTASZ=KOMENTUJESZ Drugi blog Klik
_______________________
*Savannah*


Obudziłam się rano. Na policzkach poczułam łzy. Czyli to jednak prawda? Nie ma Taylera. Porwano go. To nie był sen. Boże dlaczego? Co ja takiego zrobiłam, że mnie nienawidzisz. Czy to kara za spotkanie z Zaynem? Dlaczego?! Przy nim choć przez chwile poczułam się zupełnie inną osobą. Nie matką, która musi zająć się dzieckiem, ale jak księżniczka. Prawdziwa księżniczka. Chłopak bardzo się starał i było to widać, ale jeden telefon i wszystko się rozsypało. Może kiedyś to powtórzymy. Nie wiem, ale teraz nie mam ochoty o tym myśleć. Najważniejsze jest odnalezienie mojego małego, biednego synka, który jest gdzieś tam sam i nie wie co się dzieje. Popatrzyłam na miejsce obok. Było puste. A mogłabym przysiąc, że Malik kładł się tutaj. Może zszedł już na dół? A może to sen? Przebrałam się w jakieś dresy i zeszłam do salonu, gdzie siedziało sześć osób. Kat nadal to przeżywała. Obwiniała się o to. Niall starał się ją pocieszać, ale chyba na marne. Po upojnej nocy zostali parą, więc nie dziwie się, że chce zobaczyć uśmiech na twarzy swojej ukochanej. Wzięłam jabłko z kuchni i usiadłam koło nich. Starali się mnie pocieszać, jednak na marne. Oni nie wiedza jaki to ból. Stracić dziecko. Jedyna moja nadzieja, że policja odnajdzie Taylera lub porywacz sam mi go zwróci. Nikt się nie odzywał. Panowała krępująca cisza, ale to może lepiej. Można było pomyśleć, a ja mogłam obmyślać dalszy plan działania. Po "śniadaniu" razem z Kat i Niallem pojechaliśmy na komisariat. Nie było sensu, aby wszyscy tam jechali. Najważniejsza w tej sprawie była Kat. Ona była przy tym. Może pamięta chociaż twarz porywacza? Zaraz się przekonamy. Jak się okazało zeznania zbytnio nie pomogły. W ogóle nie pomogły. Przyjaciółka nic nie widziała, więc musimy liczyć na cud, że porywacz sam się odezwie i nie robić nic pochopnego. Mam też informować policje na bieżąco. Niezadowoleni wróciliśmy do domu. Wszystko ze szczegółami opisaliśmy reszcie chłopaków. Przejęli się tym. To było widać. Zadzwoniłam jeszcze do Szkoły Tańca informując jaka jest sytuacja i prosząc o urlop. Zgodzili się bez problemu. Udałam się do swojego pokoju i płakałam. Znowu.

*Tydzień później*


*Oczami Porywacza*


Tayler jest ze mną już cały tydzień. Ciągle wypytuje o mamę. Jest to wkurzające, ale dało się przyzwyczaić. Czy wie kim jestem? Nie jeszcze nie, ale zbieram się na to, aby mu oznajmić. Musi znać prawdę. Jestem sam z nim w domu. Nikt nie wie co ma miejsce za tymi ścianami. Wziąłem urlop i jesteśmy tylko we dwójkę. Tak jak powinno być. No może jeszcze potrzebujemy mamusi, ale to z czasem. Na początku miałem kłopot, żeby do niego dotrzeć, ale paczkami M&M's można zdziałać cuda. Oh, rozpieściła go Savannah. Nagle mały zaczął płakać. Podszedłem powoli do niego i usiadłem na krzesełku obok łóżka. Uśmiechnąłem się ciepło.
- Hej mały co jest? - Zapytałem dziecka.
- Ja, chcę do mamy. Tęsknie za nią. - Oznajmił i znowu zalał się łzami. Nigdy nie sądziłem, że zajmowanie się dzieckiem to taki kłopot. Zrobiło mi się go żal. Bez wahania przytuliłem. Boże co ja robię? Zwariowałem już do reszty! Posiedziałem z nim jeszcze. W końcu jest mały i zbytnio nie wie, co się dzieje. Nie ma go za co winić Tak w życiu bywa. Wieczorem odbyłem z nim rozmowę. Wiedział co do niego mówię i zrozumiał to. Mądre dziecko. Widać po kim ma geny. Od teraz zna całą prawdę i moim zdaniem tak jest lepiej. Wypadałoby poinformować jego mamusię co się dzieje z jej synkiem. Tylko kiedy? Dzisiaj nie, to chyba jednak za wcześnie. Położyłem małego spać i włączyłem laptopa. posiedziałem chwilę na internecie. Nadrabiałem spore zaległości. Postanowiłem, że jutro Sav dowie się co dzieje się z jej ukochanym synkiem. Dziwi mnie jedno, że go nie szuka, bo chyba zrobiła coś w tej sprawie, a może jednak nie? Hmm..o to jest pytanie na które niedługo poznam odpowiedź. Sam byłem zmęczony, więc położyłem się na łóżku i po prostu zasnąłem. Tayler przespał całą noc co było dziwne, bo od tygodnia budzi się w nocy i zaczyna płakać i marudzić. Może teraz kiedy zna prawdę jest spokojniejszy? Rano obudziłem się pierwszy i przygotowałem śniadanie. Po posiłku posadziłem małego w salonie, a sam wykonałem ważny telefon, który odmieni bieg całego życia. Wykręciłem numer na którym mi tak zależało i oczekiwałem na połączenie. Po chwili usłyszałem jej głos po drugiej stronie. Był taki bezbarwny. Pamiętam, że zawsze była uśmiechnięta i szczęśliwa, a teraz co?
- Halo? - Nie odezwałem się. Sm nie wiem czemu. Może bałem się? Nie no co ja gadam. - Halo?
- No witaj skarbie co tam u Ciebie? - Zapytałem spokojnym głosem.
- Justin..? Co ty chcesz?
- Oh, ty jesteś taka głupia czy tylko udajesz? Pomyśl, skarbie pomyśl. - Uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Oh nie...Gdzie jest Tayler? - Jej głos przerodził się w pełen złości. Nie był już taki nie pewny. Czułem, że w tej chwili mogłaby zabić każdego.
- jest bezpieczny. Brawo za spostrzegawczość, ale cóż zawsze byłaś ślepa na to co działo się wokół Ciebie. Mała biedna Savannah. - Zaśmiałem się. Kurwa ta rozmowa strasznie mi się spodobała. Haha.
- Proszę Cię oddaj mi mojego synka. błagam Cię. - Zaczęła płakać. Czyżby była w ciąży, że ma takie humorki? Może jakiś kretyn zrobił jej bachora? Biedna Sav, musi nosić takiego potwora w sobie. Nie to co Taylor. Mały ma zajebiste geny. Połączenie mnie i Savannah. Cudownie.
-Spotkajmy się dzisiaj o 19.00 za parkiem, koło tego opuszczonego magazynu. Będę z Taylorem, ale masz być sama i nikomu nie mówić gdzie idziesz, bo nie zobaczysz już synka. Nigdy. - Rozłączyłem się i dumny podszedłem do mojego syna. Usiadłem po turecku naprzeciwko niego i zacząłem się z nim bawić. Do 19.00 mam jeszcze trochę czasu. Pochłonięci zabawą nie zwracaliśmy uwagi na godzinę. Czułem się świetnie. Tego mi brakowało. Dobrze, że zrobiłem miesięczny urlop w karierze i poświęcam ten czas dziecku. Paparazzi nie wiedzą gdzie jestem. Ukrywam się i wychodzi mi to całkiem nieźle.

*Savannah*


Po telefonie Justina nie wiedziałam co mam myśleć, zrobić. Bałam się co dzieje się z Taylerem. Co on mu nagadał i czy nie dzieje się mu krzywda. Bieber jest do wszystkiego zdolny co udowodnił. Postanowiłam tak jak mi kazał nie mówić nic o spotkaniu, oznajmię im tylko kto ma małego, ponieważ nie zniosę dłużej ich min. Tego jak się zamartwiają. O tym muszę im powiedzieć. Zeszłam na dół. Stanęłam na przeciwko nich. Patrzyli na mnie wszyscy. Chyba zrozumieli, że coś wiem na ten temat.
- Justin porwał Taylera. - Powiedziałam cicho. Każdy był w szoku. No może oprócz Stylesa co mi się nie spodobało. Nagle mnie olśniło. On jako jedyny zbytnio nie przejmował się tym. On coś wiedział, a teraz ja muszę poznać prawdę.
- Harry, możemy pogadać. W cztery oczy. - Dodałam, każdy dziwnie się patrzył, a szczególnie Zayn. No tak najpierw idę z nim na randkę, a teraz chce rozmawiać z Harrym i to na osobności. Chłopak był strasznie przerażony, ale bez żadnych scen poszedł za mną. Kiedy byliśmy w odpowiedniej odległości, gdzie nikt nie mógł nas usłyszeć zapytałam wprost.
- Powiedz mi co wiesz na temat porwania Taylera. Wszystko. - Zarządzałam. Był zdziwiony, ze o to pytam. Najpierw starał się jakoś wymigiwać od odpowiedzi, ale kiedy zrozumiał, że coś wiem uległ mi i zaczął opowiadać wszystko co miało miejsce tydzień temu. Dowiedziałam się, że to on napisał do Justina czy chce się na mnie zemścić i porwać Taylera. Oboje doszli do porozumienia w tej sprawie. Byłam zła na Harrego. Zła? Mało powiedziane. Byłam wkurwiona. Jak on mógł? Uważałam go za przyjaciela,a on co zrobił? Przyczynił się do porwania mojego dziecka.
- Dlaczego to zrobiłeś? - Milczał. - Pytam się coś Ciebie. Dlaczego? - Po krótkiej chwili odpowiedział.
- Byłem zazdrosny o Zayna. O to, że wolisz jego ode mnie. Zabolało mnie to, bo mi się podobasz. Tak strasznie podobasz. Nie wiedziałem co mam zrobić, żeby zbliżyć się do Ciebie. - Powiedział zmieszany.
- I dlatego porwałeś mi dziecko? - Krzyknęłam.
- Ja go nie porwałem to Justin, ja...ja dałem tylko pomysł. - Powiedział cicho. Przez chwilę nie odzywaliśmy się do siebie. Nagle Harry pochylił się nade mną i wtedy poczułam jego usta na moich. Zaczął mnie całować. Zachłannie, namiętnie. Starałam mu się wyrwać, jednak na marne. W tej chwili zrozumiałam, że czuję coś do Zayna. Otworzyłam oczy i ujrzałam w oddali ciemną postać. Jak najszybciej wyrwałam się z objęć Harrego i wybiegłam z domu. Powiedziałam, że idę się przewietrzyć. Powoli zbliżała się 19.00 udałam się na miejsce w którym miałam spotkać się z Justinem. Było ciemno. Nic nie widziałam. Moim oczom ukazała się postać w kapturze. Przeraziłam się. Zbliżała się coraz bliżej. Nie wiedziałam co mam zrobić. Stałam nieruchomo w miejscu.

*Zayn*


Kiedy Savannah oznajmiła nam, że Justin Bieber porwał jej syna byliśmy w niezłym szoku. Jak on mógł coś takiego zrobić. Najpierw nie interesuje się dzieckiem, a teraz co kochany tatuś powrócił. Dobre. To było dziwne, ale nie najdziwniejsze. Kiedy Savannah poprosiła Harrego o rozmowę na osobności zagotowało się coś we mnie. Poczułem ukucie w sercu. Czyżbym się zakochał w niej? Od razu odrzuciłem tą myśl jak najdalej. Minęło pół godziny, a oni jeszcze nie wrócili. Tak cholernie byłem zazdrosny.
- Ja idę ich poszukać. - Oznajmiłem i poszedłem w kierunku w którym tamta dwójka wcześniej się udała. Olałem komentarze reszty. Teraz liczyła się tylko i wyłącznie Sav. Kiedy w oddali zobaczyłem całującą się parę wkurzyłem się. Myślałem, że coś dla niej znaczę, a ona całuje się z moim przyjacielem. Jak najszybciej odszedłem z tego miejsca i załamany wróciłem do domu. W jednej chwili moje całe życie straciło sens.
____________________________
Tak jak obiecałam dodaję dzisiaj rozdział.
Nie jest ona jakiś najlepszy, ale się starałam.
Rozdział był pisany dla wszystkich moich czytelniczek.
Co o nim sądzicie? Piszcie w komentarzach jestem też ciekawa
co chciałybyście, abym zmieniła. Piszcie śmiało.
Następny rozdział? Nie wiem. Może dodam w tygodniu,
bo pierwszy tydzień to nudy. Poznawanie PSO itd.
Jeżeli nie pojawi się w tygodniu to będzie w weekend.
I od teraz jeden rozdział będzie tygodniowo. Mam nadzieje,
że zrozumiecie mnie. Zapraszam również na mojego drugiego
bloga z opowiadaniem o Justinie Biebrze jest tam dopiero drugi
rozdział Klik

Do następnego<3
Tagi: Rozdział 11
02.09.2012 o godz. 12:26
Dance-or-die

Ten

WAŻNA INFORMACJA POD ROZDZIAŁEM!!! CZYTASZ=KOMENTUJESZ

*Savannah*


Restauracja zrobiła na mnie ogromne wrażenie zewnątrz jak i wewnątrz. Jej wystrój był niesamowity. Tak ciężko jest mi to opisać. Ściany pokrywała brązowo-bezowa farba. Cały parkiet położony w ciemnych panelach. Stoliki również były utrzymane w ciemnych odcieniach. Boże jak tu ślicznie, pomyślałam. Zayn chwycił mnie za rękę i prowadził w stronę naszego stolika, który zarezerwował na ten wieczór. Usiedliśmy i od razu pojawił się kelner z winem, które chłopak zamówił wcześniej. Nalano nam je do kieliszka i kazano nam czekać na nasze dania. Jak się okazało Malik wszystkim się zajął i zamówił przed naszym przyjazdem dania i wino. Upiłam łyk tego pysznego napoju. Mmm...pycha. Oblizałam usta, zlizując z nich resztki wina.
- Wow, Zayn o wszystkim pomyślałeś. Tu jest cudownie wiesz? - Uśmiechnęłam się do niego serdecznie.
- Ciesze się, że Ci się podoba, jest to dla mnie ważne co sadzisz. - Rozmawialiśmy jeszcze przez chwile, kiedy podano nam dania. Na talerzach zauważyłam steki, sałatkę mmm...pycha. Roześmiani zabraliśmy się za jedzenie tego cuda. Rozmowa kleiła się nam z czego ogromnie się cieszyłam. Chłopak okazał się bardzo przyjazny, w sumie wiedziałam o tym wcześniej, ale teraz miałam okazje poznać go lepiej. Dużo lepiej. Po skończonym posiłku, poszliśmy przejść się po parku, który znajdował się za restauracją. Dawno tak się nie bawiłam. Dokładnie od narodzin Taylora. Spacerowaliśmy i wygłupialiśmy się. Trochę przeszkadzały mi szpiki, więc postanowiłam je zdjąć. Dalej szłam boso.

*Zayn*



Boże jak ona seksownie wygląda. Mam ochotę zostać w domu i cały wieczór leżeć w łóżku, oczywiście razem z Savannah, ale cóż obiecałem jej randkę to muszę spełnić swoją obietnicę. Dziewczyna była zachwycona restauracją, rozglądała się po niej swoimi wielkimi oczami. Dobry traf , pomyślałem.Kolacja minęła nam spokojnie i w bardzo miłym towarzystwie. Czułem się z nią tak strasznie dobrze. Mam nadzieję, że kiedyś wyjdzie coś więcej z naszej znajomości. Oby. Po posiłku poszliśmy pospacerować po parku. Zabawy nie było końca. Sądziłem tak do chwili w której zadzwonił telefon mojej towarzyszki.


Justin (tak pierwszy raz, myślę, że jest to odpowiedni czas)


Leżałem na moim wielkim łóżku i rozmyślałem nad swoim życiem. Do jakiego wniosku doszedłem? Że nie żałuję niczego co wydarzyło się w moim życiu. Jestem szczęśliwym piosenkarzem, za którym szaleje mnóstwo dziewczyn. Nie powiem niektóre są nawet, nawet. Co ja gadam?! Są dużo lepsze, a w łóżku? Cudowne. Mimo, że mam tyle lat ile mam jestem ojcem. Dobre nie? Ja Justin Bieber ojcem. Mój syn ma teraz trzy latka, ale nie interesuje mnie, to znaczy nie interesował. Jego matka? Owszem, zawsze mi się podobała, ale jestem tylko facetem i popełniłem błąd. Trudno. Teraz moim dzieckiem posłużę się, aby ją odzyskać. Nie po dobroci? To siła. Mi zawsze się udaje. Teraz mam łatwiejszy dostęp do niej od kiedy zadaje się z tym całym One Direction. Pokazałem jej już na co mnie stać, ale to nie wszystko. Zostawiłem jej liścik w domu oraz narozrabiałem w domu tych chłoptasiów. Nie było to nic trudnego. A teraz będzie jeszcze gorzej mam nadzieję, że wszystko potoczy się po mojej myśli. Moje jakże interesujące myśli przerwał mi dźwięk telefonu. Sms.

Cześć! Napiszę krotko. Chcesz spotkać się ze swoim synem? Umożliwię Ci to. Zabierzesz go sobie na jakiś czas z dala od Savannah.


Kurwa! Od kogo to?! Nie znam tego numeru, ale nadawca zaciekawił mnie.

Co masz na myśli? Dlaczego Ci na tym tak zależy?


Wysłałem i po chwili dostałem wiadomość zwrotną.

Spotkajmy się w parku o 21.00 przy placu zabaw.


Spojrzałem na zegarek 20.14 zerwałem się szybko. Wiedziałem o jaki park chodzi. Ten największy. Ubrałem buty i wybiegłem z domu kierując się do parku. Na miejscu czekała na mnie jakaś osoba w kapturze. Ja pierdole o co w tym chodzi? Po chwili wszystkiego się dowiedziałem. Pomysł był niezły i łatwy do realizacji. Zgodziłem się. Mam coś do stracenie? Nie. Na koniec poprosiłem mojego towarzysza, aby się ujawnił. Kiedy zdjął kaptur ujrzałem...

Savannah


- Halo? - Zapytałam. Dzwoniła Kat.
- Cześć. Przepraszam, że Wam przeszkadzam, ale to strasznie ważne. - Powiedziała cała zapłakana.
- Kat! Co się dzieje? - Nic, cisza. - Kat?!
- Przyjedźcie do mnie, szybko błagam. - Oznajmiła i się rozłączyła. Wyjaśniłam wszystko Zaynowi po czym wsiedliśmy do samochodu i udaliśmy się pod dom przyjaciółki. Szybkim krokiem wbiegliśmy do salonu, w którym siedziała Katherine razem z resztą chłopaków z One Direction.
- Kat! Co się stało? - Zapytałam. - Gdzie Tayler? - Nadal nic. Cisza. Dziewczyna nie patrzyła mi w oczy. Wiedziałam, że coś się stało. - Kat powiedz mi proszę o co chodzi! - Krzyknęłam.
- Bo...bo Taylora...Boże jak ja mam Ci to powiedzieć? - Zrobiła pauzę, wzięła w dech i zaczęła opowiadać. - Byłam z małym w sklepie, podeszłą do mnie sąsiadka. Rozmawiałam z nią tylko chwilę. Ja nie chciałam tego. Kiedy się odwróciłam nie było już wózka Taylera i jego samego. Sav ja nie chciałam, tylko na chwilę spuściłam go z oczu. Boże. - Rozpłakała się i wtuliła w Nialla. Stałam bez ruchu. Nie mogłam przyjąć do siebie tego co powiedziała mi przyjaciółka. Gdzie jest moje dziecko?! Może to jest jakiś żart! Jakiś idiotyczny żart! Popatrzyłam na resztę. Ich miny mówiły wszystko. Byłam pewna, że mówią prawdę. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Tak bardzo to bolało. Ta niewiedza, gdzie jest twoje dziecko, czy żyje. Mam taką ochotę go przytulić, ucałować, a jego nie ma. Wtuliłam się w ramiona Zayna i płakałam. Nikt nie próbował mnie pocieszać. No, bo co mieliby powiedzieć? Wszystko będzie dobrze? To żałosne. Płakałam. Czułam się taka pusta, w tej chwili nie miałam ochoty żyć, ale wiem jedno osoba, która to zrobiła zapłaci za to. jutro jak ustaliłam z reszta pójdziemy na policję. Nadal płacząc, położyłam się w łóżku, Malik ułożył się koło mnie. Nie chciał mnie zostawić w takim stanie. Wtuliłam się w niego i zasnęłam. Miałam nadzieję, że kiedy się obudzę, wszystko będzie dobrze, a to był tylko głupi sen.

______________________________________________
Hej! Przepraszam, że dopiero teraz rozdział, ale wyjechałam
i wczoraj wróciłam. Wiem, rozdział krótki, ale nie chciałam
go na siłę przedłużać, bo wyszedł by jeszcze gorzej.
Dziękuję za wszystkie komentarze. Jesteście kochane.
Zapraszam Was na mojego drugiego bloga Klik Mam nadzieje, że zostawicie tam po sobie ślad.
Następny rozdział pojawi się w niedziele, a kolejne będą umieszczane
w weekendy ze względu na szkołę. Idę do 1 LO, więc to nie są przelewki.
Będę starała się dodawać rozdziały raz w tygodniu, ale to zależy od naszych kochanych nauczycieli, od ilości sprawdzianów, kartkówek i nauki.
Pozdrawiam i do następnego <33
Tagi: Rozdział 10
31.08.2012 o godz. 20:28
Dance-or-die
Hej! Na samym początku chciałam Was bardzo przeprosić, że nic nie pisałam, ale wyjechałam pod namiot. To był spontan. Gadałam ze znajomymi na nagle stwierdziliśmy, że jedziemy. Wczoraj wróciłam, ale nie miałam siły, żeby cokolwiek napisać. Teraz zabieram się do pracy nad rozdziałem i mam nadzieję, że szybko go opublikuje.

PS.Przepraszam! <3
Tagi: Informacja
31.08.2012 o godz. 19:21
Dance-or-die
Hej! Jeżeli Was to interesuje to założyłam drugiego bloga. Tym razem to kryminał. Dodałam już bohaterów oraz prolog i zachęcam do czytania. Od dzisiaj zaczynam również tam moją przygodę czyli na blogspot.com Pozdrawiam Eve

Link:dark-killer-jb.blogspot.com


PS. Oczywiście tego bloga nie zaniedbam i jutro dodam rozdział
Tagi: Informacja
25.08.2012 o godz. 15:55
Dance-or-die
*Oczami Nialla* (Specjalnie dla FixYou ;P)


Razem z Kat weszliśmy do mojego pokoju.
- Niall.! - Wyszeptała cichutko, gdy zacząłem składać na jej szyi delikatne pocałunki, które z każdą chwilą stawały się coraz bardziej zachłanne. Z każdą chwilą coraz bardziej nie chciałem przerywać. Głośne westchnienie opuściło jej płuca, kiedy wplotła ręce w moje włosy. Przestałem logicznie myśleć. Jej smak..zapach...Jej dłonie zacisnęły się niemalże boleśnie na moich kosmykach i otarła się o moje krocze, co spowodowało, że z moich ust wydobył się cichy jęk tuż przy jej skórze. Popchnęła mnie w tył, a gdy moje nogi uderzyły o krawędź łóżka usiadłem na nim, a ona na moich kolanach. To co się teraz działo...nie mieliśmy kontroli. Nie panowaliśmy nad tych, bo alkohol robi swoje. Moje ręce zawędrowały pod jej koszulkę badając fakturę tej niesamowicie gładkiej i miękkiej skóry. Oddychała głęboko, a jej głośne jęki, co chwilę opuszczały jej ciało. Wszędzie czułej jej słodkie, malinowe usta. To jak bawiła się moimi włosami było nie do opisania. Obróciłem nas tak, żeby znalazła się pode mną i wtedy odważyłem się ją pocałować. Tak naprawdę pocałować, pokazując jej emocje, które mną zawładnęły. Między nami była taka jakaś niesamowita chemia. Nasz usta połączyły się. Z początku zbytnio nie wiedziałem co się dzieje tak samo jak ona. Najpierw delikatnie, by móc poznać się nawzajem, lecz z każdą sekundą ten pocałunek wyrażał nasze większe pragnienia i potrzeby. Z każdą kolejną minutą, zawładnięci sobą nawzajem pozbywaliśmy się swoich ubrań. Ona była niesamowita. idealna, bo inaczej nie mógł bym tego określić. Nie byłem w stanie oderwać od niej oczy, ust...To było silniejsze ode mnie. Gdy w nią wszedłem prawie odleciałem. Była niesamowicie ciasna, ciepła i wilgotna. Niewiele było nam potrzeba, aby osiągnąć szczyt. To, co wydobyło się z jej ust powinno być niedozwolone, zakazane. Najpierw doszła ona, krzycząc moje imię, które przerodził się w seksowny jęk, co spowodowało, że i ja po chwili osiągnąłem cudowne spełnienie. Zmęczeni opadliśmy na moje łóżko. Kat położyła głowę na mojej klatce i po chwili zasnęła. No cóż była wyczerpana, podobnie jak ja, więc też szybko odpłynąłem.

*Oczami Savannah*


Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Boże ile ja wypiłam? Nigdy więcej! Odwróciłam głowę w stronę wózka, w którym zobaczyłam puste miejsce. Gdzie jest Tayler? Kurde, nie panikuj. Wstałam i udałam się do kuchni. To co tam zobaczyłam było niedopisania. Wszyscy siedzieli, no dobra wszyscy oprócz Kat i Nialla, ale co się dziwić noc była długa. Zaśmiałam się po cichu na tą myśl. No, więc w kuchni Niall siedział i już wpieprzał śniadanie. Harry próbował karmić mojego synka razem z Zayne, ale coś im nie wychodziło. Mały był cały czysty, natomiast oni cali biali od kaszki. OMG, jak dzieci. Liam gotował coś,a Louis wszystko nagrywał. Podeszłam lekkim krokiem do chlopaków i ucałowałam Taylera.
- Cześć skarbie.
- Mama! - Ucieszył się i mocno mnie przytulił. Przez przypadek zahaczył swoją małą rączką o talerzyk i kolejna porcja kaszy wylądowała na chłopakach.
- Ej czemu nie jesz? Hmm...- Zapytałam.
- No, bo ja czekałem na Ciebie, żebyś mnie nakarmiła. - Uśmiechnął się słodko.
- Aww...chodź tu szkrabie. - Posadziłam go na kolanach i odebrałam od Harrego jedzenie. - Dobra patrzcie jak to się robi. Może kiedyś się Wam przyda. - Zaśmiałam się i zaczęłam go karmić. Chłopcy przyglądali mi się z wielkim zaciekawieniem i podziwem.
- Jak Ci się to udało? Nam nie chciał tego wziąć do buzi. Męczyliśmy się 30 minut. - Oburzył się Zayn.
- Oj trzeba mieć wprawę. - Powróciłam do mojego poprzedniego zajęcia, w tym samym czasie dołączyła do nas parka.
- No, no jak tam? No udana? - Zapytał Lou z wielkim bananem na twarzy. Kat widać było, że się speszyła, natomiast Niall stał dumny z wystawioną klatką i uniesioną głowa.
- A żebyś wiedział, że się udała. - Odezwał się Niall i wystawił nam język, po czym objął moja przyjaciółkę w tali.
- Awww... - powiedział słodko Liam. Wszyscy jak na zawołanie zaśmialiśmy się. no nie powiem, było to słodkie.
- Em...Sav jakie masz na dzisiaj plany? - Po dłuższej chwili odezwała się Kat.
- Wisz co jadę zawieźć małego do mamy i do Szkoły, a co?
- Nie nic. - Odpowiedziała wyraźnie smutniejsza.
- Po co idziesz dzisiaj do Szkoły jak jest zamknięta? - Spytał Zayn. No tak tylko on mógł się teraz odezwać.
- Wszyscy tancerze muszą się spotkać i ustalić jak będzie wyglądała impreza integracyjna.
- Yyyy...?
- O boże, co roku jest organizowana taka impreza dla nas - zawodowych tancerzy oraz dla Was "uczniów". Spotykamy się wszyscy, siedzimy przy ognisku, pokazujemy swoje tańce itd. - Uśmiechnęłam się
- Aha...ej, a będzie mogło całe One Direction jechać? Bo wiesz ja tam nie znam nikogo i nie chce być sam jak ty pójdziesz do znajomych. - Powiedział, posyłając mi cudowny uśmiech. No tak cały Malik, pomyślałam.
- To musisz już z dyrektorem załatwić, spotkaj się z nim po jutrzejszych zajęciach. To ja już spadam. Zadzwonię do Ciebie później Kat. - Pocałowałam każdego na pożegnanie. Zayn poszedł za mną i pomógł mi załadować wszystkie rzeczy do samochodu. Kiedy skończyliśmy posadziłam Taylera w foteliku i podeszłam do drzwi od kierowcy przy których stał oparty Malik.
- Możesz się przesunąć, chciałaby wejść do środka. - Nadal nic stał jak kamień. - Halo?! - Zaczęłam machać mu rękoma przed twarzą. - No Zayn, no przesuń się. - Oparłam się o niego i chciałam go przesunąć. Jednak na marne. Mulat zaczął się śmiać. Nareszcie. Moje szczęście nie trwało zbyt długo, bo chłopak objął moją talię i przesunął z dala od wejścia do samochodu. Pokazałam mu za to język. No tak bardzo mądre z mojej strony. Nie ma co.
- Ej no! - tupnęłam nogą jak małe dziecko. On w odpowiedzi tylko się zaśmiał i przytulił mnie. Nie protestowałam. Podobało mi się to.
- Sav mam pomysł. Może chciałabyś gdzieś ze mną dzisiaj wyjść? - Zapytał i podrapał się po karku. Widać, że był speszony. OMG Zayn Malik się speszył. Nowość.
- Hmmm...ale, że gdzie? - Udawałam głupią, chciałam jeszcze trochę go podenerwować. Słodko wtedy wygląda.
- No wiesz ty i ja, pójść do kina, na kolacje no wiesz taka randka...
- Przecież wiem o co chodzi głuptasie. Czemu nie. - Uśmiechnęłam się słodko.
- To będę po Ciebie o 20.00 - Cmoknął mnie w policzek i przesunął się tak, abym mogła wejść do samochodu. Wsiadłam za kierownice i pojechałam do domu mamy. Kiedy dowiedziała się, że idę na randkę, bez problemu zgodziła się zająć małym. Cieszyła się i to bardzo. Jednak tylko ona. Taylor siedział smutny.
- Ej kochanie mama jutro wróci i pójdziemy gdzieś tylko we dwóję. Dobrze? - Zapytałam z nadzieją, że pójdzie na takie coś.
- Dobrze. - Ucałował mnie w policzek. Pożegnałam się i ruszyłam do pracy.

*Oczami Zayna*


Tak, kurwa tak zgodziła się. Boże, ale byłem zestresowany. O Jezu. Starałem zachować spokój, aż do momentu kiedy wejdę do domu. Kiedy zamknąłem drzwi od razu zacząłem skakać jak idiota. Mogłem być idiotą, ale jakim szczęśliwym idiotą. Wszyscy poparzyli na mnie jak na chorego psychicznie człowieka.
- No co? - Zapytałem.
- Z czego tak się cieszysz? - Odezwał się ktoś.
- Idę na randkę z Savannah, nawet nie wiecie jak się cieszę. - Na tą wiadomość Harry wyraźnie posmutniał. Zaraz to on coś do niej również czuje? Muszę koniecznie z nim pogadać, ale to nie teraz. Może jutro. Obecnie żyję tylko i wyłącznie spotkaniem z Sav.
- To ja spadam się szykować. - Oznajmiłem i pobiegłem do pokoju. Szykować? Przecież jest dopiero 12.00. No to mniej więcej o 15.00 zacznę się przygotowywać. No z dwie godziny fryzura, godzinę ubiór. Podjadę do restauracji wszystko zamówić i potem kierunek dom hmm...mojej przyjaciółki?

*Oczami Savannah*


Od dwóch godzin byłam w domu i wybierałam strój na dzisiejszy wieczór. Strasznie się cieszę z naszej randki. Zayn podoba mi się. Nie ma co ukrywać, ale chyba połowa dziewczyn się w nim podkochuje. Po dłuższym namyśle ubrałam To (dop.aut. Dziękuje Just-Trust-Me1D),pomalowałam się i uczesałam. Wyglądałam bosko. Mam nadzieję, że spodoba się Zaynowi mój strój. Mam taką nadzieję. Równo o 20.00 rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Otworzyłam i ujrzałam Zayna Klik. Wyglądał mega seksownie.
- Wow, ślicznie wyglądasz. - Powiedział mierząc mnie wzrokiem.
- Dziękuję ty też nawet, nawet.
- Tylko nawet, nawet? O nie ja mam wyglądać bosko. - Zaśmiał się.- No no to ty masz dzisiaj najładniej wyglądać i wyglądasz. - Szepnął i objął mnie w tali. Uśmiechnęłam się i razem ramię w ramię skierowaliśmy się do jego samochodu. Jak na dżentelmena przystało otworzył mnie drzwi. Po chwili siedział już obok mnie na miejscu kierowcy. Nasza podróż trwała krótko i po chwili byliśmy już w przepięknej restauracji...
______________________________
Kolejny rozdział. I znowu pojawia się
pytanie co o nim sądzicie. Pisałam go
na szybkiego, więc może nie być jakiś
super. Dziękuję za wszystkie komentarze,
ilość obserwujących czy wejść na mojego bloga.
To strasznie dużo dla mnie znaczy.
Pozdrawiam i do następnego <3
Tagi: Rozdział 9
24.08.2012 o godz. 12:09
Dance-or-die

Zaczyna mnie to denerwować, gdyż zaczynacie mnie pochopnie oceniać. Może lubię Justina Biebera oraz One Direction, ale nie jestem jakąś pusta lalą. Dostałam mega dużo takich wiadomości prywatnych. Powiem Wam coś nie znasz nie oceniaj, bo możesz się pomylić. Ogółem to kocham rock i metal. Tak dobrze przeczytałaś/eś. Uwielbiam to i nic tego nie zmieni. Nirvana czy Guns N' Roses zawsze będą u mnie na pierwszym miejscu. Ta muzyka ma przesłanie, zawsze w trudnych sytuacjach ich słucham, więc ogarnijcie się i nie wyzywajcie mnie od pustaków. Jasne?! To nie jest miłe!

________________________
Rozdział będzie jutro xD
Pozdrawiam <3
Tagi: Informacja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz