wtorek, 5 lutego 2013



*Megan*

Obudziły mnie promienie słońca, które uporczywie próbowały przedostać się przez zasłony. Leniwie otworzyłam zaklejone tuszem powieki i poszłam wziąć prysznic. Dotyk ciepłych strumieni wody mnie relaksował, mimo, że musiałam iść zaraz sprzątać. Nie chciało mi się, ale jak mus to mus. Przebrałam się w byle jakie dresy i zeszłam do pomieszczenia, gdzie odbywała się wczorajsza impreza.
- O cholera - powiedziałam, gdy zobaczyłam cały syf.
Wzięłam worek na śmieci i powoli wkładałam do niego wszystkie sempertyny, śmieci, skórki po bananach i stłuczone kieliszki. Gdy weszłam do oddzielnego pomieszczenia zobaczyłam tam śpiącego Justina. Biedak, musiał się tak upić, że nie miał jak dojść do domu. Szturchnęłam go, aby się obudził.
- Gdzie jestem? - zapytał i podniósł się na łokciach.
- W więzieniu - odpowiedziałam i pomogłam mu wstać. - Za dużo wczoraj wypiłeś gwiazdko.
- Gdzie mój dom?
- Nie wiem, ale skoro nie masz teraz nic do roboty to pomożesz mi sprzątać - powiedziałam i wręczyłam mu worek. - Zbieraj w niego wszystkie śmieci.
- Dobra - mruknął ledwo przytomny.
Mało co nie upadł na podłogę pare razy, ale nic mu się nie stało.
- Dlaczego mnie wykorzystujesz? - zapytał, gdy zrozumiał co się dzieje.
- Rodzice tak mnie nauczyli.
- Nikt cię nie tworzy - powiedział chłopak. - Sama to robisz.
- To twój sposób postrzegania świata.
- Jak tam chcesz - mruknął. - I tak nie mam co robić.
- Mówiłam ci to.
Potem już skupiliśmy się na sprzątaniu. Podczas gdy ja ścierałam stoły, a Justin mył podłogę przyjrzałam mu się uważnie. Był przystojnym chłopakiem, jednak nie dokońca w moim guście. Brązowe kosmyki jego włosów delikatnie opadały na jasne, nieopalone czoło, a obcisła koszulka pokazywała, ze miał duże mięśnie na brzuchu. Mimo wszystko uwielbiałam wytatuowanych chłopców z tunelami w uszach. Marzyłam o takim skrycie, nawet szukałam, jednak większość okazała się debilami, którym zależy tylko na seksie. Kiedyś poznałam całkiem miłego, tylko okazało się, że w przeszłości był seryjnym mordercą i ze strachu zerwałam tą znajomość. Od tamtego czasu nie wierzyłam w prawdziwą miłość, mimo, że nikt mnie nie zranił. Po prostu zwątpiłam, czy to jest w ogóle możliwe. Prawdziwa miłość to dla mnie szczerość, zaufanie, ciągłe pożądanie i opieka nad drugą osobą. Szczerze mówiąc jeszcze nie spotkałam pary, która spełniałaby te wszystkie warunki.
- Wycierasz te stoły, czy nadal będziesz wgapiać się w ścianę? - zapytał Justin wyrywając mnie z rozmyśleń.
- A coś ci nie pasuje?
- Tak, a żebyś wiedziała. Ja tu posłusznie zamiatam i myję tą podłogę, a ty myślisz o niebieskich migdałach.
- Czy ktoś cię do tego zmusza? - zapytałam i usiadłam na krześle, któro znajdowało się obok. - Jeśli jesteś zmęczony to odsapnij.
Szatyn również usiadł i przez chwilę patrzyliśmy na siebie.
- Jak mogę się do ciebie zwracać? - zapytał po chwili.
- Megan, po prostu - mruknęłam.
- Więc masz wolny wieczór, Megan?
- A coś szykujesz? - zapytałam zaciekawiona.
- Jest impreza u kumpla, pozwolił mi zaprosić kilka osób, pomyślałem, że...
- To dobrze pomyślałeś - przerwałam i uśmiechnęłam się.
- Więc przebierz się i jedziemy do mnie - powiedział zadowolody. - Będe w samochodzie.
Potaknęłam głową i pobiegłam do mojego pokoju. Mamy nie było w domu, co tylko wszystko ułatwiało. Wiem, że ona nie pozwoliłaby mi tam pójść. Ubrałam się i podekscytowana pobiegłam do samochodu. Dawno nie byłam na żadnej imprezie, poza głupimi bankietami matki, które powoli zaczęły mnie denerwować.
*Justin*

Gdy Megan wsiadła do mojego samochodu ruszyłem do mojego mieszkania. Widziałem, że była bardzo pozytywnie nastawiona.
- Ciekawe, dlaczego moja matka nic nie zrobiła z tym autem... W końcu nie wiedziała kogo jest, ani skąd się wzięło - powiedziała.
- Pewnie pomyślała zgodnie z prawdą, czyli, że ktoś pijany zasnął w piwinicy i zostawił tu swoją brykę - zaśmiałem się.
- Może i tak - mruknęła i włączyła radio. Dziewczyna nuciła pod nosem melodię, a ja starałem się nie roześmiać. Nie wychodziło jej to za pięknie.
Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Otworzyłem drzwi Megan i zaprowadziłem ją do mojego pokoju. Ona z zachwytem patrzyła na wszystkie ekrany, które się tam znajdowały, a ja poszedłem się przebrać.
- Może być? - zapytałem, gdy wyszedłem z garderoby.
- Nieźle - powiedziała i podeszła do mnie, by delikatnie poprawić fryzurę. - I jeszcze lepiej. O której zaczyna się impreza?
- Za jakąś godzinę, ale jedziemy teraz - odpowiedziałem i pociągnąłem ją do samochodu.
***

Byliśmy na miejscu trochę wcześniej, jak zamierzałem. Jaden już na mnie czekał. Był trochę zdziwiony, że przyszedłem z taką ładną laską, ale gestem przekazałem mu, że później się wyspowiadam. Pociągnąłem Megan w głąb. Dziewczyna była wyraźnie zachwycona, no ale co się dziwić - Jaden organizuje najlepsze imprezy. Powoli piliśmy jednego drinka za drugim. W między czasie oczywiście tańczyliśmy. Trochę lepiej poznałem Megan i mogę stwierdzić, że jest fajna. Cieszyłem się, że przyszła ze mną, ponieważ każdy koleś gapił się na nią z pożądaniem, ale dzisiaj należała do mnie. Po jeszcze większej dawce alkoholu nie wiedziałem co się dzieje, ale to nic zazwyczaj tak mam. Zbliżyłem się do mojej ślicznej towarzyszki i chciałem posmakować jej ust. Cały czas chodziło mi to po głowie, ale kiedy się odważyłem , to upadłem. Nie poddam się, będę jeszcze próbował. Dzisiaj ona będzie moja.
*Megan*

Byłam już mega wstawiona, ale nie przeszkadzało mi to. Najlepsza jest zabawa po pijaku, to fakt. Cały czas byłam z Justinem. Nie powiem - jest śliczny, ale jak wspominałam nie w moim typie. Razem tańczyliśmy i piliśmy. Widać było, że chłopak jest już w okropnym stanie, nawet gorszym niż ja. Najlepsze było jak próbował mnie pocałować. Powoli się do mnie przybliżał, jednak mu to nie wyszło, bo ktoś go szturchnął i upadł z hukiem na ziemie. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale się powstrzymałam.
- Idę do toalety - szepnęłam mu na ucho. Ten tylko pokiwał głową, a na jego ustach pojawił się łobuzerski uśmieszek. Po dłuższym czasie odnalazłam drzwi z napisem "WC", jednak nie dane było mi się tym nacieszyć. Na biodrach poczułam czyjeś ciepłe dłonie. Po moim ciele automatycznie przeszły ciarki. Kurde kto to może być? Powoli się odwróciłam i moim oczom ukazała się osoba o brązowych włosach. Przyjrzałam się bliżej i to kogo zobaczyłam bardzo mnie przeraziło.
~

Cześć ;)
Na wstępie chcę polecić bloga mojej bardzo utalentowanej koleżanki - Brutal-Love(kilknij).
I jak wam mija długi weekend,który w zasadzie się już kończy? :D Bo mi w miarę dobrze xD Lekcje odrobione, więc jest luzik xD Mam nadzieję, że rozdział mam się podobał i proszę o szczere opinie w komentarzach ;)
Pozdrawiam, Elise ^_^
03.11.2012 o godz. 12:31
Elise

1.

Do posłuchania polecam pierwszą piosenkę z playlisty na profilu :3

*Megan*

Rozmowa ciągnęła się jakby wiekami. Po jakiś 30 minutach już tylko udawałam, że słucham tej dziewczyny, a ona usiłowała mnie czymś zaciekawić. Zamiast patrzeć się na nią rozglądałam się po sali w poszukiwaniu obiektu, którym się zainteresuję. Wtedy mój wzrok zatrzymał się na wysokim szatynie o pięknych, czekoladowych oczach. Zobaczyłam, że on również spogląda w naszą stronę.
- No i wtedy z rąk wypadł mu hamburger! Był cały brudny! - krzyknęła Caroline i wybuchła śmiechem.
- Tak, bardzo ciekawe - mruknęłam i ziewnęłam.
- Jesteś senna? - zapytała. Widocznie nie była na tyle spostrzegawcza, by zrozumieć, że mnie po prostu zanudza. Nie chcąc być bardzo nieuprzejma tylko pokiwałam głową , po czym wzięłam łyka szampana. Blondynka koontunuowała swoją gadkę, a ja postanowiłam się popatrzeć na przystojnego chłopaka, który właśnie powoli zmierzał do naszego stolika. Szybko odwróciłam wzrok i udawałam zaciekawioną opowiadaniami dziewczyny.
- Witam panie - powiedział i poprawił ułożenie krawatu. - Czemu siedzicie tu takie samotne i nie tańczycie?
- Justin! To Justin Bieber! - wykrzyczała znajoma, po czym wstała i otworzyła buzię z szoku. Widocznie jeszcze nie dowierzała, że jej idol w ogóle tutaj podszedł.
- Caroline, spokojnie - szepnęłam i przyciągnęłam dziewczynę, aby siadła. - Nie mamy z kim tańczyć i tyle.
- No to zapraszam na parkiet - zaproponował i wyciągnął rękę w moją stronę. Caroline patrzyła na mnie z zazdrością. Ja nie czułam się szczególnie wyróżniona. Nie imponowały mi bogactwo i sława. Podałam mu swoją dłoń i wyszliśmy na parkiet. Akurat zabrzmiała wolna muzyka, więc oplotłam ręce wokół jego szyi i powoli poruszałam się w jej rytm.
- Ładnie wyglądasz - szepnął mi do ucha.
- Ja też tak uważam - odpowiedziałam i zalotnie uśmiechnęłam.
- Mmm, pewna siebie.
- A jak inaczej? - zapytałam patrząc mu w oczy. Niestety nie doczekałam się z jego ust odpowiedzi, więc przez chwilę tańczyliśmy w milczeniu. Czułam na sobie spojrzenia i słyszałam szepty typu "Ona tańczy z Justinem!", co mnie trochę bawiło. Przecież każda mogła go poprosić o wolnego, ale widocznie żadna nie była na tyle odważna. Po chwili poczułam jego dłoń na moim udzie. Delikatnie przejeżdżał palcami po kremowych, cienkich rajstopach, a ja poczułam przyjemny dreszcz.
- Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele - powiedziałam i odstawiłam jego rękę tam, gdzie powinna być.
- Nie jesteś łatwa jak większość, to dobrze - odrzekł i ponownie wczuł się w rytm. Gdy zabrzmiała ostatnia nuta bez słowa odeszłam z powrotem do stolika, gdzie czekała na mnie wściekła blondynka. Najprawdopodobniej patrzyła się na mnie cały czas, gdy byłam z Justinem.
- Dlaczego wybrał ciebie? - zapytała z zaciśniętymi zębami.
- Jeju, nie denerwuj się - powiedziałam. - Po prostu byłam bliżej niego.
Ona widocznie w to uwierzyła, bo na jej twarzy już nie było dziecinnego grymasu. Nie wiedziałam, że można być takim naiwnym i pustym jak Caroline. Jednak nie znałam tu żadnej dziewczyny w moim wieku poza nią, a nie chciałam siedzieć sama, więc przebywałam w jej towarzystwie.
***

- Dziękuję wszystkim za przyjście na tą imprezę - powiedziała moja matka przez mikrofon. - Już niestety dobiegła jej koniec. Zapraszamy więc na ostatnie tańce!
- Nuda - mruknęłam. Caroline zatapiała swoje smutki w kieliszku, a ja postanowiłam zapalić papierosa. Niektórzy wybiegli bez zastanowienia na parkiet, wśród nich zauważyłam Justina, który tańczył z jakąś starszą, widocznie zauroczoną w nim blondynką. Chłopak pewnie widział w niej potencjalną zabawkę na dzisiejszą noc, bo rozbierał ją już wzrokiem.
- Cześć, zatańczysz? - zapytał nieznajomy mi brunet.
- Szukaj szczęścia gdzie indziej - parsknęłam. Byłam już zbyt zmęczona na wstanie z krzesła, co dopiero mówić o tańcu. Poza tym byłam po prostu wredna. Szczera w obec siebie i innych. Jedni mnie za to lubili, a inni nienawidzili. Nie byłam typem grzecznej dziewczynki, która jest milutka i robi wszystko, aby innym zaimponować.
***

Gdy wszyscy się już zebrali byłam zbyt zmęczona by sprzątać, więc odłożyłam to na kolejny dzień. Na ugiętych nogach ledwo doszłam do pokoju, a gdy już jakoś się tam znalazłam zgasiłam małą lampkę, po czym opadłam na łóżko i dałam się porwać snu...
~

No i jest pierwszy rozdział ;) Jest trochę nudny, ale mam nadzieję, że nie bardzo zły. Liczę na szczere opinie w komentarzach ;) I napiszcie, czy taka długość wam opowiada ;)
Miłego Halloweenowego wieczoru. Ja mam akurat dzisiaj urodziny :3
Pozzdrawiam, Elise ^-^
31.10.2012 o godz. 19:30
Elise

Prolog


*Megan*


- Zachowuj się - szepnęła zdenerwowana matka, gdy zapaliłam papierosa na jej przyjęciu.
- A, no tak, jesteśmy wśród wielkich sław - prychnęłam i zgasiłam go w szampanie, po czym oparłam się o ścianę, przy której stałyśmy.
- Dziecko, to jest bardzo ważne spotkanie, proszę nie zepsuj go - powiedziała błagalnym tonem, po czym poszła przywitać się z jakimś panem, który właśnie zmierzał w jej stronę. Podsłuchując rozmowę wywnioskowałam, że to biznesmen, dzięki, albo przez którego ten bal w ogóle się odbywa. Miał kupić należące do nas majątki i jest wokół teraz tego wielkie halo. Wykorzystując, że matka na mnie nie patrzy zapaliłam drugą fajkę i zaczęłam przyglądać się gościom. Wszyscy byli ubrani wizytowo, a największe łasuchy nie odstępywały na krok czekoladowej fontanny. Wśród stroji dominowały czerwone, długie suknie, na widok których dostawałam odruchów wymiotnych. Jako, że nie miałam za bardzo nic do roboty podeszłam do jakiejś nastolatki, która również podpierała ścianę.
- Jak się bawisz? - zapytałam z uśmiechem.
- Nawet dobrze... Tylko nie mam za bardzo co robić, więc szukam przystojniaków na sali - powiedziała i położyła poziomo rękę nad brwiami.
- Nie wiem, czy jakiegoś znajdziesz - szepnęłam . - Ja zwątpiłam nawet, czy jest tu jakiś chłopak w naszym wieku.
- Jest jeden, pewnie znasz. Justin Bieber się nazywa, mega ciacho! Tyllko nie mam u niego żadnych szans.
- Nie znam - rzuciłam i zabrałam szampana od kelnera, który akurat przechodził obok nas. - I dlaczego twierdzisz, że nie masz u niego szans?
- Bo jest sławny - mruknęła i na jej twarzy pojawił się smutek. Chcąc jakoś pocieszyć poklepałam ją po ramieniu, co jak z resztą było wiadome nie odniosło żadnego skutku.
- A jak masz na imię? - zmieniłam temat chcąc uniknąć niezręcznej ciszy.
- Caroline... Nienawidzę tego imienia - szepnęła i odwróciła twarz w moją stronę. - A ty?
- Megan. Moja mama jest organizatorką tego przyjęcia - powiedziałam i uśmiechnęłam się, a ona przytaknęła głową na znak, że rozumie.
Stałyśmy chwilę w ciszy. Nie wiedząc co ze sobą zrobić postanowiłam porozmawiać dłużej z dziewczyną, która okazała się ogromną fanką Justina.
Tagi: prolog
29.10.2012 o godz. 19:17
Elise

Bohaterowie

Megan Cold


Ma 17 lat. Jest zbuntowaną realistką. Wychowała się w bogatej rodzinie, której z resztą nienawidziła. Uwielbia sport i taniec. W szkole jest lubiana, choć w ogóle o to nie dba.


Justin Bieber


Ma 18 lat. Jest sławnym nastolatkiem, szalonym imprezowiczem i co najważniejsze bardzo rozpieszczonym dzieckiem. Myśli, że wszystko mu wolno i, że może mieć wszystko. Uwielbia flirtować i grać innym na nerwach.

***

Prolog pojawi się albo dzisiaj wieczorem, albo jutro ;)
Pozdrawiam, Elise.
29.10.2012 o godz. 16:35
Elise

Na początek

No cześć :D Ja jestem Elise i będę tu pisać opowiadanie o Justinie Bieberze. Wcześniej pisałam coś w zeszycie, tak na żarty i teraz postanowiłam założyć takiego bloga. Nie jestem wielką fanką Justina, ale bardzo podobają mi sie jego piosenki no i cały on xD Jeśli chodzi o moje życie to od jakiegoś roku tańczę hip-hop, hype i tym podobne oraz jeżdżę konno. Uwielbiam takie zespoły jak System Of A Down, Guns n Roses, Areosmith i Metallica. Pewnie pomyślicie, że muzyka Justina nie pasuje do mojego gustu muzycznego, ale tak jakoś wyszło :D
Dzisiaj, albo jutro dodam prolog, a rozdziały będa pojawiały się jakoś 1-2 razy w tygodniu, zależy, kiedy będę mieć czas.
Do następnego, Elise ^_^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz